Jak niemieckie firmy kombinują, żeby nie wypłacić Ci należności – 5 najczęstszych trików i sposoby obrony przed nimi - MHM BUD
MHM BUD- Home
Bez kategoriiJak niemieckie firmy kombinują, żeby nie wypłacić Ci należności – 5 najczęstszych trików i sposoby obrony przed nimi
Jak niemieckie firmy kombinują, żeby nie wypłacić Ci należności – 5 najczęstszych trików i sposoby obrony przed nimi
Wykonałeś zlecenie, wystawiłeś fakturę – a pieniędzy wciąż brak.
Niestety każdy z nas to przechodził. Rynek niemiecki uchodzi za stabilny i przewidywalny, jednak praktyka pokazuje, że nawet tam istnieje ryzyko nieuczciwych działań. Większość niemieckich firm to solidni, wiarygodni partnerzy, z którymi można współpracować latami. Niestety, funkcjonuje też grupa podmiotów, których celem od początku jest wykorzystanie polskiego wykonawcy – odebranie pracy, a następnie unikanie płatności lub zapłata tylko części należności.
Scenariusz jest często ten sam:
Ten artykuł powstał na podstawie naszego własnego doświadczenia w realizacji kontraktów budowlanych w Niemczech. Opisane sytuacje nie są teorią, lecz rzeczywistością, z jaką mierzyliśmy się wielokrotnie – sytuacjami, które powodowały stres, frustrację i poczucie niesprawiedliwości. Jadąc do Niemiec, zakładamy profesjonalizm i uczciwe rozliczenia. Tymczasem po drugiej stronie często spotykamy się z przemyślanymi próbami opóźnienia lub uniknięcia zapłaty.
W tym materiale przedstawiamy najczęstsze triki stosowane przez nieuczciwe niemieckie firmy oraz praktyczne metody, jak się przed nimi zabezpieczyć. To gotowa instrukcja oparta na realnych przypadkach z placów budów i kontraktów, a nie teoretyczne rozważania.
1. Sposób: brak podpisanej wersji umowy „Nie ma umowy, nie ma odpowiedzialności”
Mechanizm wygląda tak:
Po zakończeniu prac słyszysz:
Dlaczego to działa?
Bo wielu polskich wykonawców zgadza się wejść na projekt na podstawie „dogadaliśmy się przez telefon”. W polskiej kulturze to często spotykane zjawisko. W niemieckiej kulturze prawnej to ryzyko dla Ciebie, nie dla nich.
Jak się bronić
Zakres, stawka, termin rozpoczęcia, osoba odpowiedzialna po stronie klienta.
Niemiecki sąd bazuje na dowodach.
Dowód pisemny/fotograficzny = poważny argument.
Dowód ustny = dyskusja słowo przeciw słowu.
2. Sposób: formalny pretekst, żeby zatrzymać Twoje pieniądze
„Nie możemy zapłacić, bo nie masz Freistellung albo A1”
Klasyczna śpiewka:
Brzmi oficjalnie. Wywołuje strach. Bo tak ma właśnie wyglądać.
Celem jest przesunąć płatność o kilka tygodni lub miesięcy i sprawdzić, czy zrezygnujesz.
Fakt prawny: brak Freistellung czy brak A1 nie daje automatycznie prawa do jednostronnego zatrzymania całej płatności za wykonaną i odebraną usługę. Ten argument często jest nadużywany celowo. W wielu przypadkach to nie jest ochrona podatkowa ani zgodność z Zoll, tylko próba wymuszenia rabatu przez presję.
Jak się bronić
„Zgodnie z ustaleniami usługa została wykonana w pełnym zakresie. Brak dokumentu A1 nie jest podstawą do wstrzymania płatności za już wykonaną usługę. Oczekuję płatności zgodnie z fakturą nr … do dnia …”.
Ważne: zawsze reaguj pisemnie. Rozmowy telefoniczne nic nie znaczą procesowo. Dla Ciebie i dla sądu, będzie to znaczący dowód, że próbowałeś dochodzić należności polubownie, jednakże to klient unikał świadomie płatności.
3. Sposób: wymyślone usterki po odbiorze
„Wykonane prace są wadliwe, nie płacimy”
Ten schemat wygląda tak:
Zdarza się, że te „wady”:
W praktyce takie pseudo-protokoły wielokrotnie były podważane. W sądzie liczy się dokumentacja techniczna, odbiór prac, zdjęcia przed/po, akceptacja zakresu. Nie liczy się luźna kartka z tekstem: „Były usterki, potrącamy wszystko”.
Dlaczego niektóre niemieckie firmy to robią?
Bo wiedzą, że:
To jest wymuszanie rabatu po fakcie.
Jak się bronić
Minimum:
„Prace w zakresie [zakres] zakończone dnia [data]. Proszę o potwierdzenie odbioru lub zgłoszenie ewentualnych usterek do godziny [X] dnia [Y]. Brak odpowiedzi traktujemy jako odbiór bez uwag technicznych.”
Firmy często zakładają, że polski wykonawca „i tak nie pójdzie do sądu w Niemczech”. To założenie jest wykorzystywane przeciw Tobie.
Kluczowy punkt: nie bój się skorzystać z niemieckiej kancelarii nawet przy mniejszych kwotach. To często kończy sprawę szybciej niż dyskusje techniczne. W Niemczech znajdziesz wiele kancelarii prowadzonych przez Polaków, dzięki czemu komunikacja przebiega sprawniej.
W prowadzonych przez nas sprawach na terenie Niemiec przeciwko nieuczciwym niemieckim firmom sprawy kończą się w 80% na naszą korzyść gdzie odzyskujemy należności wraz z odsetkami a 20% kończy się ugodami np. 85 do 15 w których to niemiecka firma zwraca nam 85% wartości wszystkich należności i pokrywa koszty sądowe. Jeżeli macie potwierdzenia – warto walczyć o swoje.
4. Sposób: milczenie jako strategia
„Nie odbieramy telefonu”
Bardzo częsty wariant przy większych podmiotach i prawie korporacyjnych strukturach.
Jak to działa:
To jest celowe przeciąganie. Czekają aż uznasz, że walka jest droższa niż strata. Psychologicznie zakładają, że „Polak machnie ręką i pójdzie na kolejne zlecenie”.
Praktyka pokazuje coś innego.
Są przypadki, gdzie duże niemieckie firmy ignorowały wszystkie kontakty i wezwania do zapłaty, a potem – po piśmie od niemieckiego prawnika – płaciły pełną kwotę plus odsetki ustawowe.
Dlaczego?
Bo ich cała gra opierała się na założeniu, że Ty nie wejdziesz na drogę prawną w Niemczech. Kiedy widzą, że jednak tak, bardzo szybko zmieniają ton.
Jak się bronić
Nie przeciągaj jałowych rozmów tygodniami. Milczenie to strategia. Traktuj to jako etap proceduralny, nie emocjonalny.
5. Sposób: próba całkowitego zanegowania zlecenia
„My niczego nie zlecaliśmy”
To jest najbardziej agresywny wariant.
Schemat:
„Ta firma nie wykonywała dla nas żadnych usług. Nie mamy z nią relacji gospodarczej.”
Czyli nie tylko „nie zapłacimy”, ale „udajemy, że nie wiemy, kim jesteś”.
Problem dla nich: ślady.
Często te same firmy publikują w mediach społecznościowych zdjęcia gotowego projektu jako „nasza realizacja”. Dokumentacja z budowy, korespondencja mailowa, protokoły przekazania placu robót, dostęp na teren inwestycji, identyfikatory, raporty postępu – to wszystko podważa takie „my nic nie wiemy” w ciągu jednej rozprawy.
Jak się bronić
Te materiały są często dużo mocniejsze dowodowo niż słowo „zleciliśmy / nie zleciliśmy”.
„Do sądu idę dopiero od 20 000 €”
– czyli niedorzeczne myślenie jakim kieruje się część poszkodowanych polskich firm
Wielu polskich podwykonawców mówi bezrefleksyjnie:
„Nie będę chodził po sądach dla 6 000 euro. Do sądu idę dopiero od 20 000 euro.”
To jest dokładnie to, na co liczą firmy, które grają na niepłacenie.
Jeżeli zaakceptujesz, że 6 500 euro „to szkoda, ale trudno”, to wysyłasz komunikat rynkowy: można Cię okradać w małych porcjach.
Praktyka: skuteczne były działania prawne nawet przy pojedynczych fakturach rzędu 6 500 euro. Te sprawy były do wygrania, bo:
To jest ekonomia odstraszania.
Raz wyegzekwowana płatność podnosi Twój status „nie warto z nami próbować tego numeru” na całym rynku lokalnym.
Minimalne zabezpieczenie przed wejściem w kontrakt z niemiecką firmą
Przed wejściem na budowę:
W trakcie realizacji:
Po zakończeniu prac:
Po terminie płatności:
To jest proces. Nie improwizacja.
Wnioski operacyjne
Niemiecki sąd ocenia fakty, nie narodowość. Jeśli masz dobrze udokumentowaną sprawę, możesz skutecznie dochodzić swoich należności – nawet przy mniejszych kwotach. Nasza spółka wygrała już kilkanaście postępowań sądowych i kilkadziesiąt spraw przedsądowych w Niemczech. Obawy o stronniczość wobec polskiej firmy okazały się bezpodstawne – dla niemieckiego sądu liczy się tylko jedno: dowody.
Kategorie